INIDIE – świat kolorów, kontrastów, różnorodności, biedy, duchowości, zapachów, żywego życia, gdzie panuje ogólny chaos, a jednak w jakiś nielogiczny sposób wszystko działa i współgra ze sobą.
Od dziecka pociągała mnie egzotyka, kraje dalekiego wschodu. Zachwycały mnie zwłaszcza hinduskie bóstwa, muzyka, kobiety, ubrane w przepiękne suknie, drapowane w kolorowe sari, przyozdobione bogatą biżuterią, bindi, chustą na głowie, z podkreślonym okiem kajalem i ciałem pokrytym tatuażami z henny.
Do dziś uważam, że to najpiękniejsze kobiety na świecie.
Już jako mała dziewczynka utożsamiłam się z nimi, intuicyjnie zakładałam długie kiecki, dyndające kolczyki, a także oryginalne stroje z Indii, ktore dziadek przywoził mi z rejsów. Przebierałam się za hinduską boginię, wtedy myślałam, że jestem księżniczką, taką Jasmine z Alladyna 😉 Przypinałam sobie szyfonową chustę na głowę i biegałam rozśpiewana, roztańczona, szczęśliwa po podwórku.
I wiesz co ?
Czułam się taka piękna, wolna, radosna, czułam się sobą w 100%
Do dziś mam to przekonanie, że najlepiej czuję się okryta długą suknią zakrywającą nogi i dekolt, wykolczykowana, z makijażem mocno podreślającym oko. Noszenie, czy rysowanie sobie bindi pomiędzy brwiami też było czymś naturalnym. W Polsce zwracałam na siebie uwagę, bo wyglądałam zawsze nieco inaczej, egzotycznie, kobieco, zmysłowo i bardziej kolorowo niż inni, za to w Indiach czułam się jedną z nich, taka sama, normalna.
Hinduskie korzenie mam we krwi i nie mam co do tego żadnych wątpliwości.
Dusza wielekrotnie tam mieszkała i reinkarnowała.
Moja wyprawa do Indii była życiową, wielowymiarowa duchową podróżą w miejsce odosobnienia, celem spotkania mojego samozrealizowanego Mistrza Swamiego Vivekanandy.
Długo czekałam na to wydarzenie. Włożyłam sporo wysiłków, by do niego doszło, gdy potrzeba jest jasna i klarowna, okoliczności stają się sprzyjające i Wszechświat nam sprzyja.
Nie opiszę tego intymnego spotkania, bo nie da się tego ubrać w żadną formę ani wyrazić słowami.
Powiem tylko tyle: dostałam wszystko czego pragnęłam i potrzebowałam.
Rozwiałam wątpliwości, rzeczy stały się bardziej klarowne.
Doświadczyłam wielu wzruszeń i poziomu energii sięgającej kosmosu.
Taka właśnie moc płynie od istoty oświeconej.
Wracając do samych Indii, dla mnie prawdziwe jej oblicze to przede wszystkim: duchowość, niezwykła wibracja, dzikość, autentyczność, poczucie wewnętrzego spokoju, miejsce połączenia ze źródłem istnienia, z Absolutem, z Bogiem.
Z jednej strony widzisz biedę, ludzi żebrzących na ulicy, bezdomne wygłodzone psy, a z drugiej ogólnodostępne nieziemskie świątynie, przepiękną naturę, duchowe bogactwo nie do opisania. Panuje niezrozumiały spokój pomimo chałasu i ciągłego gwaru.
Odnalazłam tu cząstkę siebie, tą która tak bardzo tęskniła, kochała i poszukiwała.
Od dziecka to czułam, głębokie połączenie z boską Matką, energią shakti – Divine Mother, która we mnie wybrzmiewa, czułam tę niesamowitą duchowość pełną radości i celebracji życia.
Głęboko wierzyłam, że taki barwny świat istnieje, że można żyć w pokoju w różnorodności kulturowej poza podziałami zwłaszcza polityczno-religijnymi, gdzie każdy może wielbić Boga w dowolnej formie i nikt się o to nie spiera.
Ta różnorodność, wielobarwność powinna nas zachwycać, cieszyć, inspirować do działania i eksplorowania człowieczeństwa, zamiast dzielić i powodować konflikty.
Takie przyszły do mnie refleksje, by uczyć się od siebie nawzajem, uważnie słuchać, mniej obgadywać, oceniać, a więcej czuć, akceptować, kierować się sercem.
Łączmy się w duchu jedności i miłości.
O tym właśnie jest YOGA, o żywym życiu, o połączeniu i zjednoczeniu.
Ja odnalazłam w Indiach wszystko czego szukałam.
Zostałam hojnie obdarowana mistycznymi doświadczeniami i wglądami.
Czuję, że przebudziłam się na nowo, niby wciąż taka sama, a jednak energetycznie już inna, bardziej dojrzała, uziemiona, klarowna, kochająca i akceptująca.
Wiem, że nic nie wiem – tego będę się trzymać, bo wszystko płynie z Góry !!! Ja jestem tylko kontynuacją, energią w ciągłym przepływie, światłem…
Pobłogosławiona, dopełniona, nowonarodzona, w nowych jakościach, obdarowana nowym duchowym imieniem:
* DIVITA *
Jej jakość to: Clarity – Klarowność
Dostałam najpiękniejsze imię jakie mogłabym sobie wymarzyć, dosłowne tłumaczenie z hindi to Divine Power – Boska MOC
Z wdzięcznością i w ciągłym zachwycie płynę dalej przez życie !!!
Namaste
Bolo Shi Sat Gurudev Bhagavan Ki Jai
Divita